Zbigniew Girzyński Zbigniew Girzyński
2962
BLOG

Wszyscy jesteśmy wariatami

Zbigniew Girzyński Zbigniew Girzyński Polityka Obserwuj notkę 96

Wszyscy jesteśmy wariatami

 

Od jakiegoś czasu trwa, nawet jak na warunki polskie, bezprzykładna akcja mająca do końca obrzydzić Polakom lidera opozycji byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego. W tym celu posłużono się już nie tylko grupą dyspozycyjnych dziennikarzy i tzw. celebrytów, ale posunięto się do metod rodem z najczarniejszych czasów komunizmu. Sąd rozpatrujący pozew Janusza Kaczmarka wobec Jarosława Kaczyńskiego zażądał sprawdzenia stanu zdrowia psychicznego byłego premiera dochodząc do wniosku, że mógł być niepoczytalny gdy wypowiadał słowa, który dotknięty poczuł się Janusz Kaczmarek.

 

Warto przypomnieć młodszym, którzy sami nie pamiętają, a w szkołach zgodnie z decyzjami minister Katarzyny Hall się tego już nie dowiedzą, że w okresie komunistycznym władze opozycjonistów nie tylko zamykały w więzieniach, ale nieraz w zakładach psychiatrycznych. Tłumaczono to wówczas tym, że tylko ktoś niespełna rozumu nie dostrzega wspaniałości systemu politycznego jaki wówczas panował. Najwyraźniej wracamy do tych czasów i przeciwnicy rządów PO nie tylko mogą się spodziewać wizy ABW o 6.00, ale także karetek i panów z białym fartuchem. Zresztą obserwując standardy postrzegania rzeczywistości w czasie kiedy Polską rządzi PO i słuchając np. jednego z liderów tego ugrupowania (wicemarszałka sejmu) Stefana Niesiołowskiego, te jeśli jego postrzeganie rzeczywistości uznać za normę sam się zaczynam zastanawiać czy nie zgłosić się na ochotnika do szpitala psychiatrycznego bo jeżeli z nim jest wszystko dobrze to znaczy, że ze mną musi pewnie być coś nie tak.

 

Gdy wczoraj zwróciłem uwagę jednemu z czołowych polskich dziennikarzy politycznych, że decyzja sądu wobec Jarosława Kaczyńskiego jest niebywałym przykładem zwykłej podłości. Stwierdził, że w jego opinii postępowanie sądu wydaje się racjonalne bo przecież sam Jarosław Kaczyński przyznał, że po Tragedii Smoleńskiej brał leki uspokajające. Taki sposób tłumaczenie tej skandalicznej decyzji sądu jest charakterystyczny dla wielu publicystów tzw. głównego nurtu. Warto więc zwrócić uwagę na ważne zagadnienie, które ci publicyści pomijają milczeniem. Czego dotyczy sprawa sądowa w której pozwanym jest Jarosław Kaczyński? Otóż Janusz Kaczmarek pozwał Jarosława Kaczyńskiego za to, że ten w lipcu 2008 r. wypowiedział następujące słowa: „Kaczmarek to był po prostu człowiek drugiej strony, jak to niektórzy nazywają - taki "śpioch". Ktoś przez wiele lat nie wypełniał swojej funkcji, potem dostaje sygnał i zaczyna pracować jako agent”.

 

Jaki więc związek z wypowiedzią Jarosława Kaczyńskiego w lipcu 2008 r. miał jego stan emocjonalny po 10 kwietnia 2010 r.? Może, któryś z dziennikarzy głównego nurtu mi to wytłumaczy? A może, ktoś z tych publicystów zechce się o to zapytać ministra sprawiedliwości lub prezesa Sądu Najwyższego. Zachodzę w głowę i szukam bowiem odpowiedzi na to pytanie?

 

Jeżeli bowiem uznamy, że (tu posłużę się to cytatem z opinii wspomnianego na początku dziennikarza) „pytania o stan zdrowia psychicznego mogą być sądowym standardem po oświadczeniu o proszkach” to taka logika jak rozumiem skłoni teraz sąd do wystąpienia o ekspertyzę do NASA, która wykaże czy przypadkiem niepoczytalny Kaczyński po 10 kwietnia 2010 r. nie teleportował się 2 lata wstecz (zapewne w poszukiwaniu swojego brata) i tam przy okazji nie pomówił Kaczmarka o to, że ten był „agentem śpiochem”?

 

Dla każdego kto potrafi z minimalną chociaż dozą obiektywizmu spojrzeć na działania sądu w tej sprawie nie ma cienia wątpliwości, że postanowienie sądu to skrajny przykład tego, że prowadzący sprawę sędzia podejmuje decyzja kierując się albo brakiem elementarnej logiki, albo nie potrafi się oderwać od swoich politycznych poglądów (w tym przypadku bardziej właściwe byłoby określenie od swoich politycznych uprzedzeń), które jak najbardziej ma prawo posiadać, ale nie powinny one mieć wpływu na sprawy w których orzeka w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej.

 

Gdy ten logiczny wywód w wymianie spostrzeżeń z wspomnianym wcześniej dziennikarzem udało mi się przeprowadzić stwierdził on, że mimo to „nie przywiązywałby do tego aż takiej wagi”. I tu się zgodzić nie mogę bo uważam, że musimy do takich spraw przywiązywać wagę zanim okaże się, że wszyscy jesteśmy wariatami.

wymagający

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka