Zbigniew Girzyński Zbigniew Girzyński
4599
BLOG

Ignorant i arogant czyli Jan Vincent Rostowski

Zbigniew Girzyński Zbigniew Girzyński Polityka Obserwuj notkę 79

Ignorant i arogant czyli Jan Vincent Rostowski

 
Media szeroko dziś cytują wypowiedź ministra finansów pana Jana Vincenta – Rostowskiego, który stwierdził, że nie widzi potrzeby prowadzenia debaty z prof. Zytą Gilowską, byłą wicepremier i minister finansów w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości, a obecnie członkiem Rady Polityki Pieniężnej bo jak stwierdził: „to nie jest moment na debaty akademickie”. Pierwszy raz od kiedy znam pana ministra Vincenta muszę się z nim zgodzić. Moja zgoda tyczy się jedynak nie czasu w którym można toczyć debaty akademickie, ale tego kto z kim może je prowadzić. Poziom wykształcenia i kwalifikacji prof. Zyty Gilowskiej i ministra Jana Vincenta jest w zakresie prowadzenia debat akademickich dla obecnego ministra finansów dyskwalifikujący.
 
Pani prof. Zyta Gilowska przez całe swoje życia zawodowe i naukowe zajmowała się ekonomią kończąc studia magisterskie, broniąc pracę doktorską, zdobywając stopień doktora habilitowanego, wreszcie 12 lat temu otrzymując z rąk Prezydenta RP tytuł profesora, który jest zwieńczeniem kariery naukowej. Pan Jan Vincent, który jest rówieśnikiem Pani Profesor w tym czasie zdobył wykształcenie odpowiadające mniej więcej w naszym systemie szkolnictwa wyższego tytułowi zawodowemu magistra nauk politycznych. Bardzo rzadko, nawet na sesjach naukowych na których się pojawi jakiś młody przebojowy magister zaczynający studia doktoranckie, można zauważyć, aby odważył się on na polemiki z profesorami belwederskimi. Dzieląca ich przestrzeń, którą należy dopiero wypełnić mozolnie zdobywanymi stopniami naukowymi i świadomość, że w najlepszym wypadku do tego profesora można by uczęszczać na seminarium doktoranckie, jest skuteczną barierą nawet dla zdolnych i wybijających się młodych adeptów nauki. Na takie wycieczki pod adresem prof. Zyty Gilowskiej może sobie pozwolić nie wytrawny ekonomista tylko zwykły ignorant i arogant (słusznie arogantem nazwał swego czasu pana Vincenta prof. Ryszard Bugaj). Takim właśnie ignorantem i arogantem jest pan Vincent Rostowski, który łączy w sobie brak elementarnej wiedzy ze zwykłą butą i zarozumialstwem, które wyłączają w nim jakiekolwiek odruchy wstydu i zakłopotania.
 
O tym, że pan minister Jan Vincent Rostowski to zwykły nieudacznik, którego działania doprowadzą nas do ekonomicznej zapaści przekonywałem od dawna. Wystarczy zajrzeć do moich archiwalnych wpisów jak ten z 11 października 2008 r. (pt. „Czy PO zafunduje nam w przyszłym roku dziurę budżetową?”) czy z 20 listopada 2008 r. (pt. „Budżet PO czyli „Zostawcie Tytanika”).
 
Pisałem wówczas między innymi:
„Dziury budżetowe i nieudolność w konstruowaniu budżetów to specjalność obecnego ministra finansów.
 
W roku 1997 Leszek Balcerowicz (w ramach koalicji AWS – UW) powrócił na to stanowisko ministra finansów. Jego bliskim współpracownikiem był wówczas Jan Vincent-Rostowski, który stanął na czele Rady Polityki Makroekonomicznej przy Ministerstwie Finansów. Dlaczego ma to tak istotne znaczenie?
 
Otóż w czerwcu 2000 r. rozpadła się koalicja AWS – UW, co skutkowało odejściem z rządu Leszka Balcerowicza (jestem przekonany, że widział co się święci i jak szczur uciekał wówczas z tonącego okrętu). Zostawił wtedy po sobie taki projekt budżetu i takie założenia makroekonomiczne (przygotowała je Rada Polityki Makroekonomicznej kierowana przez nomen omen Jana Vincent-Rostowskiego), że w trakcie realizacji tego budżetu przez jego następcę Jarosława Bauca okazało się, że w budżecie państwa brakuje ok. 80 mld. złotych (tzw. „dziura budżetowa" Bauca). Było to spowodowane pomyłką w założeniach budżetowych wynikającą z przeszacowanie wzrostu PKB. Wszystko zrzucono na Bauca, który był na dobrą sprawę winny tylko tyle, że uwierzył w prognozy Rostowskiego i przygotowane za czasów Balcerowicza założenia wziął za dobrą monetę. W efekcie gdy przyszło do realizacji budżetu w 2001 r. odkrył, że kasy jest mniej niż zakładano i ma dziurę”.
 
Niestety wszystkie moje rozważania sprzed 3 lat nie tylko się potwierdziły, ale okazało się że jest gorzej niż sądziłem. Łatając dziurę budżetową pan Vincent zmniejszył znacząco ilość pieniędzy odprowadzanych do Otwartych Funduszy Emerytalnych, które miały być na nasze przyszłe emerytury i wydaje je na bieżąco. Tym wkurzył nawet swojego wcześniejszego mentora prof. Leszka Balcerowicza. Zdaje się wprawdzie, że to tylko taka kłótnia w rodzinie, ale i ona dowodzi tego, że nawet skrajnie życzliwe wobec PO i wyczynów pana Vincenta środowiska tracą cierpliwość patrząc na jego poczynania.
 
Mam nadzieję, że 9 października Polacy w wyborach odeślą pana ministra Vincenta do opozycji. A biorąc pod uwagę, że to początek roku akademickiego to może uda się panu Vincentowi dostać jeszcze gdzieś na studia doktoranckie. Trwają one, zakładając, że wyrobi się w terminie z napisaniem prac doktorskiej, 4 lata więc tyle co sejmowa kadencja. Jeśli się będzie w tym czasie pilnie starał i doktorat zrobi to wprawdzie ciągle różnorzędnym partnerem dla prof. Zyty Gilowskiej nie będzie, ale przynajmniej nieśmiało zgłosić wątpliwości będzie mu już wypadało. Do zobaczenie w 2015 r. panie mgr Janie Vincencie Rostowski. Kto wie może wówczas jak się Pan dokształci pani prof. Zyta Gilowska zechce z Panem akademicką debatę stoczyć.
 
Polacy zasługują na więcej!

wymagający

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka